Podcast 001: 4 typy użytkowników odwiedzających

Podcast 001 do przesłuchania

Cześć!

Z tej strony Marcin Wesel. Witam Cię serdecznie na łamach podcastu Kuchnia SEO. Podcastu, w którym wspólnie zastanawiamy się jak nasz blog kulinarny może osiągać wyżyny jeżeli chodzi o kwestie ruchu, kwestię zarobków i kwestię rozpoznawalności marki.

Dziś porozmawiamy sobie o typach użytkowników, których możemy się spodziewać na naszym blogu. Pierwszy z wyróżnionych przeze mnie typów użytkowników, a dodam, że mamy ich aż 4. To użytkownik z potrzeby chwili. Ten użytkownik jest dla Ciebie najbardziej korzystny.

Co przez to rozumiem?

Większość blogów kulinarnych posiada w swojej zawartości czy w swojej ofercie przepisy kulinarne? A po co ludzie wchodzą na strony z przepisami? Po to przede wszystkim, żeby z danego przepisu skorzystać czy to dzisiaj, czy za dwa dni, kiedy będzie impreza. Wchodzę, żeby zapisać dany przepis, żeby go finalnie zrealizować.

Takich użytkowników właśnie, którzy wchodzą na naszego bloga typowo po to, żeby wykorzystać nasz przepis do wykonania dania nazywam właśnie użytkownikami z potrzeby chwili. I dlaczego są oni najlepsi z naszego punktu widzenia, czyli z punktu widzenia właściciela bloga kulinarnego. Dlatego, że spędzają na naszym blogu bardzo dużo czasu, często nawet kilkadziesiąt minut lub więcej.

Zależy oczywiście jakie danie gotują. Jeżeli masz przepis np. na gulasz czy pulled pork to jesteś zwycięzcą, bo takie dania mogą zająć nawet kilka godzin w przygotowaniu. I mając takiego użytkownika na stronie, który faktycznie realizuje dany przepis razem z naszymi wskazówkami wyszukiwarka Google.

Dostaję ogromną masę sygnałów, że treść, którą stworzyliśmy jest bardzo wysokiej jakości. Użytkownik najczęściej króluje wielokrotnie góra dół, dany przepis. Przegląda obrazki, skupia się na tych obrazkach, powiększa i jeżeli jest taka szansa czyta dodatkowe opisy.

Generalnie jest zaangażowany i to jest zaangażowany przez dłuższy czas. To jest świetny windykator czy świetny wskaźnik po polsku dla Googla, że nasza strona jest naprawdę wartościowa. Dzięki temu Google jest w stanie podnieść nasz przepis czy generalnie naszą stronę wyżej w wynikach wyszukiwania, żeby prezentować użytkownikom jeszcze wyżej naszego bloga, a co za tym idzie co za tym się przełoży.

Prawdopodobnie jeszcze więcej osób wejdzie na naszego bloga. A jeżeli ta jakość faktycznie jest bardzo wysoka i się broni, to możemy się spodziewać kolejnych wzrostów. Kolejne wzrosty przełożą się na większą sprzedaż reklam, na lepsze akcje partnerskie, na większy zasięg naszego bloga, więc generalnie użytkowników z potrzeby chwili oceniam jako kategorię najbardziej korzystną dla Twojego biznesu kulinarnego.

Zanim przejdziemy do tego, jak danych użytkowników pozyskiwać, skąd ich pozyskiwać? Omówmy sobie krótko jeszcze pozostałe typy użytkowników. Drugi typ użytkownika, którego wyróżniam to typ z polecenia.

Są to osoby, które albo od Ciebie, albo od któregoś Twojego znajomego czy członka rodziny dostały linka do Twojego bloga. Natomiast nie mają jakiejś konkretnej potrzeby związanej z gotowaniem. Może to być np. Twoja mama czy Twoja ciocia, która dostała linka.

O fajnie. Marcin założył bloga kulinarnego, zobaczymy co on tam w ogóle umieszcza i jak to wygląda. Super, zerknę. I nie ma w tym oczywiście nic złego. Każdy użytkownik jest lepszy niż żaden użytkownik. Natomiast tutaj wielka uwaga, bo takie osoby najczęściej, szczególnie jeżeli to nie jest Twoja mama, tylko jakiś znajomy i to dalszy znajomy na Facebooku, to najczęściej nie spędzi na Twojej stronie zbyt dużo czasu, a co najgorsze może wejść nawet nie wykonać ani najmniejszego scrolla na myszce i od razu wyjść.

Odrzucenie przez użytkownika

Taka akcja jest rozpoznawana przez Googla jako odrzucenie.

Czyli po angielsku bounce. Jeżeli odrzuceń na stronie będziemy mieć bardzo dużo, to jest to mocny, ostrzegawczy sygnał dla Googla, że strona jest niskiej jakości.

A skoro jest niskiej jakości to wiadomo nie będziemy jej polecać dalej kolejnym użytkownikom, więc może spaść w rankingu. Szczególnie jeżeli stosunek takich osób, które wchodzą tylko zerknąć i wychodzą jest niebezpiecznie wysoki. To oczywiście waha się mocno w zależności od branży. Natomiast chcesz być po prostu lepszy niż Twoja konkurencja. Jeżeli w popularnych blogach kulinarnych wskaźnik odrzuceń wynosi około 60%, to chciałbyś być poniżej tych sześćdziesięciu.

OK, to mamy użytkowników z polecenia i bardzo podobnym typem użytkowników, aczkolwiek bez żadnej. Relacji między polecających a odwiedzającym jest tak zwany użytkownik z zaciekawienia. I są to osoby, które np. natknęłam się na Twój profil na Instagramie, na Facebooku, na innych mediach społecznościowych, gdzie np. wrzucało się jakiegoś shorta z tego, jak ugotować np. wspomniany gulasz typu pork i Twój przepis zrobił na odwiedzającym na tyle duże wrażenie, że skłonił go do odwiedzenia Twojej strony.

I znowu tutaj, podobnie jak w przypadku typów z polecenia, ludzie z zaciekawienia też często nie spędzają na naszej stronie zbyt dużo czasu. Szczególnie dzisiaj, gdzie jesteśmy zdecydowanie zbyt wycofani z każdej możliwej strony i często wejście na stronę kończy się tym, że wchodzimy za chwilę na następną stronę i kompletnie o stronie zapominamy.

I tutaj jest znowu kolejne ryzyko związane z tym wskaźnikiem odrzuceń. Naprawdę ostrzegam. Jeżeli odrzuceń będzie bardzo dużo na stronie, jest duża szansa, że Twoje wyniki ucierpią. Mimo sporej ilości odwiedzających Twoje wyniki mogą lecieć w dół. Także mamy typów z polecenia, z zaciekawienia i z potrzeby chwili. Jest jeszcze oczywiście czwarta grupa, czyli tak nie do końca ludzi zainteresowanych samymi przepisami.

Natomiast chętnych do zobaczenia Twojej strony to mogą być np. audytorzy SEO. To może być np. osoby, które próbują Ci coś sprzedać albo osoby, które potencjalnie szukają szansę na współpracę lub generalnie zupełnie neutralne osoby, które np. zostały przeciągnięte przez wygląd Twojej strony. Także ta grupa jest mocno nie deterministyczne, ale też zazwyczaj stanowi zdecydowaną mniejszość odwiedzających.

Myślę, że spokojnie można ją zignorować i przejdźmy dalej, zastanawiając się jak przyciągnąć jak największą grupę użytkowników z potrzeby chwili, czyli którzy spędzą na naszej stronie jak najwięcej czasu z jak największym zaangażowaniem, jednocześnie minimalizując potencjalne ryzyko odrzucenia i dbając o to, by stosunek tych ludzi wchodzących i wychodzących był jak najniższy. Jeżeli wyobrazisz sobie siebie w tym momencie.

To, co robisz, kiedy potrzebujesz znaleźć dany przepis. Dowiedziałeś się, że za dwie godziny przyjeżdżają goście. Chcesz zrobić naleśniki? Nie znasz przepisu? Nie znasz proporcji? Co robisz? Zupełnie naturalne, że nie króluje Instagrama ani Facebooka. W poszukiwaniu fajnych, ciekawych przepisów.

Które akurat Cię zainspirują. W momencie kiedy przeglądasz może ktoś tak robi, Jasne. Natomiast jeżeli wiesz, że chcesz zrobić naleśniki, prawdopodobnie po prostu otworzysz wyszukiwarkę Google i wpiszesz przepis na naleśniki lub jak zrobić naleśniki lub jak zrobić farsz serowy do naleśników.

Możliwości jest sporo.

Natomiast punktem wspólnym tych wszystkich zapytań jest to, że zaczynasz je prawdopodobnie w Googlu, a jeżeli nie Ty, to większość osób właśnie tak zrobi. Sporadycznie może się okazać, że ktoś poszuka przepisu na YouTubie i będzie chciał od razu przeglądnąć cały tutorial razem z wideo. Natomiast wyszukiwarka Google również zwraca wyniki wideo. Także najczęściej ludzie po prostu skorzystają z głównej wyszukiwarki Google. Jeżeli ktoś preferuje wideo, odtworzy sobie wideo. Jeżeli nie otworzy sobie bloga i przeczyta wpis krok po kroku. Także jaki jest najprostszy sposób, żeby znaleźć się w wynikach wyszukiwania Google?

Najprostszym są reklamy. Natomiast, żeby reklamy były opłacalne biznesowo, czyli żebyś nie dokładał czy nie dokładała do interesu. To albo Twój blog musi już bardzo fajnie zarabiać np. na jakichś akcjach partnerskich, albo generalnie inwestowanie w reklamę nie jest najlepszą i najbardziej efektywną formą przekształcania wydanych pieniędzy w zarobione pieniądze. Jeżeli jesteś już na etapie, że sprzedajesz np. swoją książkę z przepisami lub kierujesz do jakiegoś fajnego kursu kulinarnego, może to mieć sens.

Natomiast w większości przypadków, szczególnie u osób początkujących, kompletnie się to nie sprawdzi. Drugą możliwością, jak już wspomniałem wcześniej, są filmy na YouTubie. Jeżeli publikujesz swoje przepisy od razu w formie filmu, wtedy masz podwójną przewagę albo podwójną szanse na to, że ktoś trafi na Twój przepis, bo może zarówno wejść z Twojego filmu na YouTubie pod tytułem Jak zrobić ciasto na naleśniki i możesz też mieć wpis na Twoim blogu tekstowy o podobnym tytule i o podobnej treści.

Natomiast trzecią metodą. Poza YouTubem i poza płatnymi reklamami są oczywiście. Wyniki organiczne, czyli nasz główny cel jeżeli chodzi o SEO. Celem działań SEO jest oczywiście stworzenie takiej sytuacji, żeby tych wejść, powiedzmy do w cudzysłowie, darmowych z Google’a było jak najwięcej, żeby nasza strona pojawiała się jak najwyżej w wynikach wyszukiwania pod jak największą ilością haseł.

Jak to zrobić? Przede wszystkim publikując bardzo wysokiej jakości treść. Uzupełniając o fajne jakości zdjęcia i zdobywający linki z innych witryn. To są takie podstawowe czynniki czy podstawowe wskaźniki dla Googla, że treść jest wysokiej jakości i warto ją dalej rekomendować. Oczywiście to tylko podstawa. Jeżeli masz ochotę, zapraszam Cię na kuchnia se.pl. Tam znajdziesz masę darmowej wiedzy na temat pozycjonowania fajnych, sprawdzonych przeze mnie i nie tylko przeze mnie taktyk.

Dowiesz się też więcej o samym procesie, w jaki sposób Google ocenia strony i jak nadaje im ranking i jak w tym rankingu pojawiać się jak najwyżej. Jeśli chodzi o zyskiwanie użytkowników z polecenia, to myślę, że tutaj nie wymaga to jakichś dodatkowych wskazówek czy opisów wyjaśnień z mojej strony. Chodzi po prostu o to, żebyś rozesłał linka swoim znajomym, swojej rodzinie i poprosił o to samo, żeby podali tego linka dalej. I w ten sposób jesteś w stanie zgarnąć kilkadziesiąt kilkaset odwiedzin na Twój blog. Natomiast tutaj jedna ważna wskazówka z mojej strony. Poproś bardzo gorąco poproś, że jeżeli ktoś już wejdzie na Twojego bloga, to niech tam spędzi chociaż minutę czasu.

I niech np. kliknie w jakiegoś innego linka. Chodzi o to, żeby dać Google’owi jak najwięcej sygnałów, że treść jest fajna, angażująca, ciekawa. I Google wynagrodzi nam wtedy wysiłki związane z tworzeniem tak fajnej treści, podnosząc ranking naszej strony i pokazując ją szerszej publiczności. Jeżeli chodzi o użytkowników zaciekawienia, to tutaj warto przemyśleć.

Generalnie kiedy linkujemy do naszego bloga, a kiedy angażujemy użytkownika tylko na poziomie np. Instagrama czy dowolnego innego medium. Może przekierowanie na darmowy lead magnet załatwi tutaj sprawę. Natomiast nie czuję się ekspertem od social mediów i też nie chciałbym się tu za bardzo rozwodzić na ten temat. Skupmy się na SEO. No dobrze. To pierwszy odcinek uważam za zamknięty.

Pamiętaj, by maksymalnie skupiać się na pozyskiwaniu użytkowników, którzy spędzą na Twojej stronie jak najwięcej czasu i okażą jak największe zaangażowanie. Bez tego ciężko będzie Ci wypozycjonować bloga. Jest raczej mała szansa, że Google zwiększy Twój ranking. A o to nam tak naprawdę wszystkim chodzi, by naszego bloga odwiedzało jak najwięcej osób, by zarabiał jak największe pieniądze i koniec końców. Żeby przekształcić hobby w prężnie działający biznes.

To tyle z mojej strony. Bardzo Ci dziękuję za dzisiaj. Do usłyszenia następnym razem. Dzięki.